Na początku kwietnia postawiłam sobie jasne cele do zrealizowania na najbliższe 30 dni. Dokładnie obliczyłam ile na co muszę poświęcić czasu i jakie działania przedsięwziąć. Zrobiłam listę i pełna zapału zabrałam się do działania już pierwszego dnia!
Na mojej liście celów znalazło się 5 rzeczy. Po 30 dniach okazało się, że nie dość, że nie osiągnęłam żadnego z postanowionych sobie celów, to realizacji dwóch z nich nawet się nie zabrałam. Szczerze mówiąc trochę nie miałam do tego wszystkiego głowy, trochę zabrakło mi czasu, a trochę wyszło tak z czystego lenistwa.
Każdemu się zdarza
Najgorsze co mogłabym w tym momencie zrobić to się załamać. Człowiek jest przecież tylko człowiekiem, a nie maszyną, więc nie zawsze wszystko uda mu się ogarnąć w wyznaczonym czasie. Ludzie wszędzie chwalą się tylko sukcesami i zaczynamy zapominać, że porażki także prowadzą do sukcesu. Nawet najlepszym czasem coś nie wyjdzie. Nie bój się przyznawać do błędów! To na porażkach uczymy się najlepiej i dzięki nim wzbogacamy nasze doświadczenie.
Stawianie sobie celów – wnioski
Postanowiłam jednak wyciągnąć wnioski z tego całego „nieróbstwa”. Skoro stawiam sobie cele i nie zabieram się do ich realizacji z chęcią i przyjemnością to znaczy, że coś jest nie tak: albo postawiłam sobie złe cele albo źle się zabrałam do działania. Po głębokiej analizie okazało się, że nie sprecyzowałam dokładnie celu, który chciałam osiągnąć. Był więc na tyle abstrakcyjny, że nie sposób się było za niego zabrać. Ponadto zaplanowałam, że zrobię coś co całkowicie mnie przerosło. Postawiłam poprzeczkę tak wysoko, że nie zdołałam jej przeskoczyć, a to sprawiło że szybko się zniechęciłam, ale dzięki temu zakodowałam sobie trzy zasady, których przestrzeganie z pewnością okaże się pomocne przy stawianiu sobie celów:
- Stawiaj sobie cele, które chcesz zrealizować, a nie takie które musisz.
- Precyzuj cel, który chcesz osiągnąć. Nie pisz, że chcesz mieć piękną sylwetkę tylko: będę chodzić 2 razy w tygodniu na siłownie.
- Nie stawiaj sobie zbyt wygórowanych celów.
Pamiętaj, że na świecie każdego dnia coś komuś nie wychodzi, więc jedna porażka nie może przesądzać o całym Twoim życiu. Ludzie podnoszą się nawet z najtrudniejszych sytuacji życiowych. Porażki jakie ponosimy i błędy jakie popełniamy powinniśmy traktować jako lekcje, a nie powód do wstydu.
Hej… ale jakie to były cele? 😉
Ważne, żeby w maju było lepiej z tą realizacją 🙂 Powodzenia i trzymam kciuki 🙂
Czasami tak się zdarza, nie nad wszystkim możemy mieć kontrole 🙂
Ciekawa jestem co to za cele były? Zgadzam się z tym co piszesz, bo łatwiej sobie postawić jakiś konkretny cel i go zrealizować i taki, który chcemy, a nie musimy, bo wtedy zdecydowanie łatwiej się dąży do realizacji, mamy większą motywację 🙂
Gdyby tylko można było sobie stawiać cele które się chce, mogą być one zdecydowanie dodatkiem do wypełniania codzienności:)
Nikt nigdy nie powie prawdy w stu procentach. Bajeczki zawsze się lepiej sprzedają niż rzeczywistość, która boli i jest kupą g****. Tak więc ja bym się nie przejmował i szedł dalej. Wiara w siebie nr 1 😉
Nie ma co się przejmować, trzeba iść do przodu, a cele? Widocznie nie były jakoś super ważne? Życzę powodzenia w maju!
Zupełnie jak u mnie 🙂 Teoria reaktancji niestety działa, więc cele muszą być „nasze” a nie zewnętrzne. Ja w kwietniu zaczęłam testować nowa metodę i wyznaczyłam 3 cele.Ale trochę byłam chora i święta. Święta niestety wykluczyły moje cele i żałuję, że wcześniej o tym nie pomyślałam. Źle się przygotowałam.
Piszesz dokładnie w moich klimatach 🙂
Zgadzam się, trzeba mierzyć siły na zamiary. Krok po kroku do celu. Trzymam kciuki za powodzenie!
Kiedy robimy to co CHCEMY a nie to co MUSIMY dużo łatwiej nam się zmotywować do pracy i działania 😉
Zawsze może się zdarzyć, różne rzeczy się dzieją. Ale warto się nie poddawać! Trzymam kciuki!
mam wrażenie, ze ostatnio wszyscy się skupiają na tworzeniu celów, jak myśmy wcześniej w ogóle funkcjonowali? Owszem tez to lubię ale bez przesady i nie w nadmiarze. Bo potem właśnie łatwo o niepotrzebną w sumie frustrację.
niestety moje cele często spalają się już na starcie. mam tyle pomysłów, że zapominam o tym, co sobie postanowiłam chwilę temu. mój bałagan w głowie ciężko mi uporządkować i to jest cel numer 1, który wytyczam sobie co najmniej raz na miesiąc 😀
Trzeba stawiać sobie realne cele, to może się da je zrealizować. Czasami jednak trzeba odpuścić… fajne podsumowanie.
Najważniejsze że wyciągnęłaś lekcje z działania które się nie powiodło. Pewnie jeszcze wiele razy będzie inaczej niż sobie zaplanowałaś ale z takim podejściem i tak będzie ok 🙂
Niestety załamuję się często i to mnie demotywuje. Jestem na etapie małych celów i planowania, zobaczymy, co z tego wyjdzie.
wszystko będzie ok 🙂 jak nie teraz to za miesiąc, w końcu przychodzi jednak lepszy czas. Ważne jest żeby świadomie do tego podchodzić 🙂
Malecele to podstawa- łatwiej jest je osiągnąć i nie staracic motywacji do działania.