Kilkumiesięczna podróż do Azji
Podróż do Azji była spełnieniem moich marzeń. Filipiny już od dawna miałam na celowniku. Przeglądając barwne zdjęcia rajskich plaż w Internecie ciągle do nich wzdychałam. Gdy tylko trafiła się okazja na w miarę tanie bilety lotnicze – nie zastanawiałam się długo. W głowie miałam już tylko to, że niedługo będę bawiła się białym piaskiem na najpiękniejszych wyspach świata, a skąpana falami morskimi znajdę się z dala od niedoskonałej Polski.
Każdego dnia odliczałam dni pozostające do wyprawy mojego życia. Wierzyłam, że będzie tak bardzo doskonale, że postanowiłam prawie niczego nie planować.
Zderzenie z rzeczywistością
Po sześćdziesięciu dniach skrupulatnego odliczania w końcu nadszedł ten dzień! Naładowana pozytywną energią wsiadłam do samolotu. Podróż była długa, męcząca i nieprzyjemna, ale tego się spodziewałam, Filipiny to niemalże koniec świata. Oczami wyobraźni wchodziłam do wody, zanurzałam powoli ciało zapominając o całym świecie. Czułam jak promienie słoneczne liżą moją cerę, a piegi wyskakują jeden po drugim nic sobie ze mnie nie robiąc. Gdzieś w oddali wisiał pomiędzy dwoma palmami biały hamak huśtając czyjąś niewinną duszę.
Gdy dotarliśmy do Manili byłam całkowicie wykończona. Uśmiech nie schodził mi z twarzy dopóki… nie przekroczyłam drzwi wyjściowych lotniska. Lało niemiłosiernie, słońce uciekło hen daleko razem z moimi słodkimi wyobrażeniami. Powietrze było okropne. Wszędzie unosiła się wilgoć i duchota. Do mieszkania znajdującego się osiem kilometrów od lotniska Uber dowiózł nas w ponad dwie godziny. Manila była najbardziej zatłoczonym, obrzydliwym i śmierdzącym miastem jakie w życiu widziałam. Na ulicach porozrzucane były śmieci. Z dwupasmowej drogi Filipińczycy zrobili sobie czteropasmową i trąbili na siebie co piętnaście sekund. Głowa pękała mi z bólu a do oczu napłynęły łzy. Gdzie jest plaża? Gdzie moje rajskie wyspy i biały piasek? Gdzie te piękne bungalowy i hamaki na palmach?
Życie na Filipinach
Krótko mówiąc wpadłam w depresję. Uwiedziona własnym wyobrażeniem o Filipinach nie mogłam ścierpieć brutalnej rzeczywistości.
W filipińskich kranach nie ma ciepłej wody, a nasze najzwyczajniejsze prysznice wyglądają jak z pałaców królewskich przy ich prowizorycznych słuchawkach. Cała łazienka robi przy tym za brodzik. Filipińczycy rzadko używają papieru toaletowego, bo nie mają kanalizacji i papier zapchałby im kibelki mikroskopijnej wielkości. Dniami i nocami słychać piejące koguty lub zarzynane świnie. Człowiek budzi się co chwila i przygnębiony nasłuchuje. Tak wyglądały moje początki wyspiarskiego życia.
Piękne plaże odnalazłam na Palawanie. Nie miały już takiego uroku jaki sobie zapisałam w głowie po przeglądaniu obrazów w wyszukiwarce Google. Świadomość, że dookoła panuje bieda, ulice są brudne i obskurne odbierała mi całą radość. Z pewnością Filipiny nie były rajem.
Filipiński umysł
Natura Filipińczyków okazała się dla mnie całkowitym zaskoczeniem. Ludzie i państwo stanowią jeden wielki kontrast. Wiedzą, że posiadają niewiele. Mają świadomość, że są biedni, a mimo to są najbardziej uprzejmymi i uśmiechniętymi ludźmi jakich znam. Są wdzięczni za drobnostki, gościnni i nie odmawiają pomocy. Uświadomiłam sobie wtedy, że można żyć bez narzekania i cieszyć się nawet z najmniejszych sukcesów. Można doceniać to, co się ma bez porównywania do innych.
Jak podróż do Azji zmieniła moje życie?
Podróż do Azji zmieniła moje myślenie i podejście do życia. Zawsze uważałam, że w Polsce żyje się źle, a nie zauważałam jak wiele dobrego oferuje mi mój kraj. Teraz potrafię być wdzięczna za to, że mam gdzie spać, mam co zjeść. Jestem dumna z tego, że na naszych ulicach jest czysto. Dopiero teraz doceniam, że mam w domu ciepłą wodę i porządną łazienkę. Dostrzegam z pozoru błahe rzeczy.
Podróże kształcą i otwierają oczy na wiele różnych spraw. Mam nadzieję, że po pierwszym rozczarowaniu później było już tylko lepiej 🙂
Tak, zdecydowanie 🙂 Podróż do Azji była moją największą i najlepszą przygodą życiową
Czasem trzeba zobaczyć jak żyją inni, żeby docenić co się ma.
Zazdroszcze podróży okrutnie, mimo wszystko 😉
Prawda! Niejednokrotnie musimy wyjechać daleko w poszukiwaniu nieznanego, żeby wrócić ze skruchą i przyznać, że naprawdę żyjemy w luksusie i niczego nam nie brakuje… Mi wystarczyło pół roku w Grecji. Od razu spokorniałam.
Tak to niestety jest, że człowiek nie docenia tego, co ma i lubi wychodzić z założenia, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
Szkoda, że początkowo Twoja podróż okazała się nie taka, jak sobie wymarzyłaś. Myślę jednak, że samo to, co tak zobaczyłaś, mam na myśli tę biedę, powoduje, że jest to wartościowe przeżycie. Obyś tylko nie zapomniała o tej lekcji, którą tam dostałaś 🙂
NIgdy nie pomyślałabym tak o Filipinach – mam dokładnie takie samo wyobrażenie jak w początkowej części wpisu… Po tym jak przeczytałam tekst do końca mam niedosyt – może rozwiniesz nieco więcej wątek o Manilii i o plaży? 🙂
Super podróż i bardzo trafne skojarzenia, ja też tak czasem mam że po powrocie z jakiegoś orientalnego państwa doceniam wszystkie europejskie dobrodziejstwa. Ale też uczę się dystansu do tego wszystkiego co komercyjne.
Czasami bywa tak, że jak się człowiek nakręci, naogląda pięknych zdjęć, to zderzenie z rzeczywistością będzie bolesne. Szkoda, że Ci się to przytrafiło, ale dobrze, że wyciągnęłaś jakieś wnioski. Następnym razem będzie lepiej 🙂 Pozdrawiam, A.
Po przyjeździe na Cypr, do Nikozji z dumą myślałam o polskich ulicach, którym daleko do ideału, ale w porównaniu z ulicami w Nikozji, w Polsce jest na ulicach czysto! Mogę sobie więc tylko wyobrazić, jak wyglądał Twój pierwszy dzień w Manili.
Tak to jest. Podróże pozwalają nam spojrzeć na swoje dotychczasowe życie z innej perspektywy. A jak Filipiny? całe rozczarowały? Czy tylko Manilia? jakiś czas temu głośno było o Polaków, który zamierza wybudować tam osiedle domków dla Polaków – Polska Arkadia. Myślę, że to jest tak jak wszędzie. W Polsce też mamy olbrzymi kontrast, przepięknie odrestaurowane centra wielkich miast i… podniszczone kamienice czynszowe w śródmieściu.
Zgadzam sie z Toba! Osobiscie na Filipinach nie bylam, ale mam przyjaciol z Filipin, ktorzy mieszkaja w Hiszpanii. Sa cudownymi ludzmi -skromni, pomocni i zawsze usmiechnieci. Pozdrawiam.
Ja wpadłam w depresję po pierwszych godzinach w Dubaju, więc doskonale rozumiem jak to jest 🙂
To pokazuje, że ,,nie wszystko złoto..” 🙂 trudno powiedzieć, gdzie leży problem, w tym, jak świat nam się przedstawia czy w tym, jak chcemy go widzieć. 🙂
Też po wyjeździe do Azji miałam taką refleksję, że w Polsce mamy dobrze – mamy prąd, wodę, nie ma wojny… Trzeba to doceniać, bo to nie jest pewnik.,,
Zawsze twierdziłam, że wszystkie narzekające osoby należy wysłać na wakacje w jakieś odległe miejsce, żeby wreszcie doceniły to co mają. Zwiedzanie i poznawanie świata to najlepsza lekcja jaką może dać nam życie!
Pozdrawiam ciepło, Marta
Łał, nie spodziewałam się takiego opisu tego tripa. Fajnie zamiast kolorowych zdjęć z google dowiedzieć się czegoś o prawdziwych różnicach kulturowych i mentalnie przygotować na niewygody. Podróże z pewnością pomagają docenić to, co mamy na co dzień!Pozdrawiam!
Bardzo lubię takie wpisy. Pewnie wielu z nas marzy o wyjezdzie gdzieś daleko stąd, lecz czasami rzeczywistość jest inna. Twój wpis przypomniał mi o docenianiu tego co mam. 🙂
podróże kształcą!
Podróże kształcą i poszerzają horyzonty, warto więc co jakiś czas odwiedzić obce państwo, w którym panują zupełnie inne, ale jakże intrygujące zarazem obyczaje. Ja od pewnego czasu jestem bardzo zafascynowana Azją. Nowozatrudnieni pracownicy z Azji, którzy kilka miesięcy temu pojawili się w naszym magazynie, rozbudzili we mnie ciekawość względem tych terenów. Wcześniej nie miałam styczności z Azjatami, ale teraz już wiem, że to bardzo sumienni, pracowici ludzie, którzy przykładają się do powierzonych im zadań. Słowem: po prostu można na nich polegać.