Jakie studia wybrać?

W końcu, po 5 latach studiowania, czuję się kompetentna do napisania wpisu o tym jakie studia wybrać

Przede wszystkim dlatego, że skończyłam jednolite studia magisterskie i co nieco mogę na ten temat powiedzieć.

Obecnie trwają matury

Pamiętam jak sama przeżywałam każdy egzamin, do tego stopnia, że nie mogłam nocami spać, a potem pisałam maturę zmęczona i całkowicie wyczerpana. Z perspektywy czasu zaczynam się zastanawiać po co te wszystkie nerwy? Przecież na maturze świat się nie kończy! Poza tym, gdyby nie ten stres z pewnością poszłoby znacznie lepiej. A to wszystko wina tego, że wmawia się tym biednym młodym ludziom, że od matury zależy ich cała przyszłość, bo jak się nie przyłożą to nie dostaną się na prestiżowe studia, a potem jedyny zawód jaki ich czeka to najpewniej kasa w Biedronce.

Tak samo jak Ty zastanawiałam się jakie studia wybrać

Wszyscy mi powtarzali, że studia to najważniejszy wybór w moim życiu, więc powinien być po prostu zdroworozsądkowy, wybrany z myślą o przyszłej pracy. Jeśli ma decydować o pracy to najlepiej wybrać taki, który przyniesie dużo pieniędzy. Zabawne jest to, że powtarzali mi to nie tylko rodzice, ale i rówieśnicy! Co oni mogli wiedzieć? Tak samo jak ja śmieją się pewnie teraz z tych „mądrych decyzji”.

W każdym razie zdecydowałam po licznych debatach, że pójdę na prawo. Mimo, że chciałam pójść na iberystykę (bo uwielbiam hiszpański) albo na ASP. Wszyscy dookoła pękali z dumy, a ja w duchu sobie myślałam „ok, przynajmniej rodzina jest ze mnie dumna, a jak będę kiedyś zarabiać dużo pieniędzy to przestanę się przejmować, że zawód prawnika jest po prostu nudny, no a wolne chwile poświęcę na pasję”. Tak, nie będę ściemniać. Prawo jest nudne jak cholera.

Moja historia

Ja bardzo chciałam się w to całe prawo wdrożyć, zaangażować, żeby chociaż trochę mnie zaciekawiło. Zaczęłam więc praktykować. Już na pierwszym roku pracowałam w Kancelarii Adwokackiej. Na szczęście trafiłam do miejsca, w którym realnie mogłam się czegoś nauczyć. Miałam kontakt z klientami, obsługiwałam bieżące sprawy i sporządzałam pisma procesowe. Moi znajomi parzyli w tym czasie mecenasom kawę… Byłam więc zadowolona, że udało się zacząć karierę prawnika z impetem! Po miesiącu okazało się jednak, że sprawy gospodarcze, którymi wówczas się zajmowaliśmy są nudne jak flaki z olejem. Wszystkie takie same, ciągle ten sam schemat, zero polotu…

Drugi rok studiowania

Na drugim roku wpadłam na pomysł, że pójdę na praktyki sądowe (mimo, że studenci oficjalnie mogą uczęszczać na nie od roku trzeciego). Napisałam do kierownika Wydziału Rodzinnego i po dwóch tygodniach dostałam praktyki. Zajmowałam się protokołowaniem na rozprawach, a w wolnych chwilach pisałam pisma i dużo przebywałam z sędzią, która opowiadała mi wiele ciekawych historii. W Sądzie było tak przyjemnie, że po praktykach z automatu dostałam pracę na cały etat! Nie popracowałam jednak długo, gdyż nie było możliwości pogodzenia całego etatu z zajęciami na uczelni, a przecież to studia miały być priorytetem? Inni w tym czasie segregowali zwrotki.

Trzeci i czwarty rok studiowania

Na trzecim i czwartym roku zrobiłam sobie przerwę od pracy. Nauki było sporo, a ja nie miałam ochoty zajmować się prawem 24h/7. Do praktyki prawniczej wróciłam dopiero na początku roku piątego.

Piąty rok studiowania

Chciałam sprawdzić czy prawo ma jednak jakieś pozytywne aspekty. Zdecydowałam się więc na pracę w korpo, w dziale prawnym. Praca w korpo, jak to praca w korpo. Robisz dużo rzeczy, a w rzeczywistości czujesz jak byś nie robił/a nic, bo Twoje stanowisko wydaje Ci się mało istotne z perspektywy całego przedsiębiorstwa. Przepracowałam trzy miesiące. Złożyłam wypowiedzenie, gdy okazało się, że robię to samo co w kancelarii oraz to samo co w Sądzie.

Mimo to potrzebowałam pracy, a że (w moim wówczas mniemaniu) znałam się tylko na prawie to zdecydowałam się na pracę w Kancelarii Radcy Prawnego. Tutaj sytuacja nie uległa zmianie przez 5 kolejnych miesięcy, dopóki nie dostałam w mojej własnej kancelarii zlecenia na coś co lubię! I wyobraźcie sobie, że to nie była praca prawnicza, a stricte związana z moją pasją – jaką jest WordPress, grafika, robienie stron internetowych. Zgłosiłam się na ochotnika, gdy moja Kancelaria postanowiła rozwinąć skrzydła i poprawić swój wizerunek w Internecie. Przy okazji dostałam wyższą pensję i pozwolono mi pracować zdalnie z domu. Na pracę poświęcałam mnóstwo czasu, ale wiecie co jest w tym najwspanialsze? Że nie czułam, że pracuję! To sprawiało mi niesamowitą przyjemność i jeszcze ktoś mi za to płacił! Pierwszy raz w życiu nie musiałam odliczać godzin do końca pracy i nie musiałam udawać, że przepisy kodeksu postępowania cywilnego są takie ciekawe…

Postanowiłam, więc rzucić pracę w Kancelarii po dokończeniu projektu i otworzyć własną firmę. Teraz w końcu zajmuję się tym, co sprawia mi radość, a jednocześnie przynosi zysk

Ucz się na cudzych błędach

Moją historię opowiedziałam po to, żebyś wiedział/a jakie wybrać studia! Przede wszystkim kieruj się swoją duszą, sercem, rób to co lubisz robić, rób to co sprawia Ci przyjemność i rób to najlepiej jak potrafisz. KIEDYŚ KTOŚ CI ZA TO ZAPŁACI. Wybierz takie studia, które pozwolą Ci rozwinąć skrzydła, bo w gruncie rzeczy wykształcenie wyższe jest ważne i pozwala nam nauczyć się czegoś więcej niż takiego ogólnokształcącego materiału. Studia będą dla Ciebie super przeżyciem, ale jedynie, gdy wybierzesz takie, które chcesz a nie takie jakie ktoś Ci zasugerował. Posłuchaj siebie. Nie słuchaj swoich rodziców, również nie swoich znajomych. Nie wybieraj studiów tylko dlatego, że tak wypada. Uwierz mi, to Twoje życie i to Ty decydujesz o jego kształcie. Pomyśl. Chcesz do końca swoich dni robić coś czego nie lubisz? Chcesz 1/3 (bo tyle mniej więcej pracujemy) swojego życia zmarnować?

Ja non stop słyszę w głosach zdumienie, gdy ludzie dowiadują się, że skończyłam prawo a nie idę na aplikację i nie zamierzam zostać prawnikiem. Zdanie jakie najczęściej wówczas pada to „naprawdę zmarnujesz te 5 lat studiów?”. Wolę zmarnowane 5 lat niż całe życie. Teraz przynajmniej czuję bezgraniczną radość i jestem zadowolona, że w końcu posłuchałam siebie, a nie innych. Przecież to moje życie i to ja będę decydować co jest dla mnie najlepsze. Przestańmy przejmować się opinią innych.

 

Powodzenia!

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *