Czas nieubłaganie płynie, dodając każdemu z nas lat. Ja, 5 listopada skończyłam dokładnie 23. Zastanawiam się jak to możliwe, że jestem już pięć lat po osiemnastce, skoro dopiero co skończyłam 13 i jedząc ciasteczka oraz popijając herbatę przy stole kuchennym, zastanawiałam się z mamą jak to będzie jak już będę pełnoletnia? Scenę mam cały czas przed oczami jakby to było wczoraj.
Przez te 10 lat wydarzyło się moim w życiu zarówno wiele dobrego jak i złego. Bogatsza o nowe doświadczenia życiowe i z pewnością mądrzejsza – mimo wszystko jestem dalej tą samą małą dziewczynką jedzącą ciastka przy kuchennym stole. Nikt tak naprawdę nie odczuwa przekręcających się na liczniku życia cyfr.
Z jakiejś jednak przyczyny urodziny dla większości z nas są ważne i chcielibyśmy obchodzić je w wyjątkowy sposób.
Urodziny w Barcelonie
W tym roku mój chłopak zrobił mi najlepszą niespodziankę urodzinową na świecie i zabrał mnie do Barcelony! Stolica Katalonii marzyła mi się od dawna i mimo, że Hiszpania znajduje się od Polski całkiem niedaleko, to do Barcelony jakoś ciągle było nie po drodze.
W Barcelonie byliśmy przez 7 dni, w tym właśnie 5 listopada, co sprawiło, że świętowaliśmy tak naprawdę cały tydzień! Spędzaliśmy wieczory przy przepysznych hiszpańskich tapas popijając sangrię. Próbowaliśmy wiele ciekawych deserów – od tradycyjnej crema catalana do lodów czekoladowych z oliwą i solą. Korzystaliśmy ze słoneczka, ile tylko się dało, bo w Polsce witamy D teraz niewiele. Najważniejszymi punktami naszej podróży były: La Sagrada Familia, park Guell czy Montjuic, ale zobaczyliśmy oczywiście dużo, dużo więcej, o czym zresztą napiszę w kolejnym poście.
Dech w piersiach zaparło mi wnętrze Bazyliki La Sagrada Familia. Ogromna przestrzeń, okna wypełnione witrażami i wpadające ukradkiem światło słoneczne tworzyły niesamowitą grę świateł. Świątynia kąpała się w prawdziwej tęczy. Widok był tak przepiękny, że czas na chwilę stawał w miejscu.
Ja natomiast – jak na solenizantkę przystało musiałam dać światu do wiadomości, że jestem ważna 😀 Kupiłam złote balony w kształcie cyfr, wypełnione helem i paradowałam z nimi po całej Barcelonie przykuwając na siebie uwagę.
Wieczorem czekała na mnie kolejna miła niespodzianka. Rafał zabrał mnie do restauracji, gdzie otworzyliśmy urodzinową butelkę wina, jedliśmy rzeczy, których nawet nie potrafię nazwać i zostałam obdarowana różami. Dzień zakończyłam z ogromnym uśmiechem na twarzy!
Ależ świetną niespodziankę Tobie zafundował, super!
Przecudowna niespodzianka, jestem pod wrażeniem! Sto lat!