Podsumowanie roku 2018

Rok 2018 był dla mnie rokiem wyjątkowym i bardzo intensywnym. Przez te 365 dni wydarzyło się w moim życiu tak wiele, że sama nie mogę w to wszystko uwierzyć. W styczniu 2018 nic nie zwiastowało takiego rozwoju wydarzeń. Myślałam, że po wielkiej kilkumiesięcznej podróży do Azji trudno będzie przeżyć coś bardziej spektakularnego.

Od października 2017 roku jedyne, o czym myślałam to „szybko skończyć studia”. Oddałam się więc w pisaniu pracy magisterskiej i starałam się niczym nie zaprzątać sobie głowy.

Styczeń 2018

Rok rozpoczęłam z moim (jeszcze wtedy nie) mężem od wielkiego balu na Politechnice – Karnavauli. Organizacja i klimat całej imprezy był jednym z fajniejszych przeżyć. Obiecałam sobie wówczas, że będziemy na ten karnawał jeździć co roku. Niestety obietnicy tej nie dotrzymam ani razu. Życie zweryfikowało moje plany.

Luty 2018

Imprezowy klimat udzielił nam się również w lutym 2018. Wszystko było lepsze od pisania magisterki!

Marzec 2018

W marcu postanowiliśmy zrobić sobie przerwę od treningu mentalnego z książkami prawniczymi i wybraliśmy się na parę dni do malowniczej Nicei. Wynajęliśmy miły pokój przez Airbnb. Rozkoszowaliśmy się słońcem, zapominając o wszelkich troskach. Lazurowe Wybrzeże miało zbawienny wpływ na nasze przemęczone pracą umysłową głowy. Wyjazd kosztował nas grosze, polecam wszystkim udać się na takiego tripa!

30.03.2018 r. to data, którą zapamiętam na całe życie. Udało mi się zrobić prawo jazdy i to za pierwszym podejściem! Radość z tego, że zostałam kierowcą spotęgowana była zdarzeniami, które miały miejsce 5 lat wcześniej.

3 miesiące przed 18-stką zapisałam się na kurs prawa jazdy w Piasecznie. Standardowo chodziłam na wykłady z teorii, a potem zapisałam się na jazdy. Moim instruktorem została kobieta. Choleryczka, jakich mało. Za każdym razem, gdy wsiadałam z nią do samochodu czułam straszny niepokój i obrzydzenie do jazdy. Nie wiedziałam co robić, jak się zachowywać na drodze, jak obsługiwać podstawowe rzeczy w aucie. Instruktorka non stop gadała przez telefon i klęła w niebogłosy na swoich rozmówców, co bardzo mnie dekoncentrowało. Gdy nadszedł czas na naukę parkowania – nie nauczyła mnie niczego. Nic. Zero. Żadnej wskazówki, „a parkuj se dziewczyno”. Pamiętam, że nawet nie wiedziałam, w którą stronę zacząć się rozglądać. Dobrze, że chociaż wiedziałam jak wsteczny wrzucić…

W każdym razie nie szło mi to. Oczekiwałam, że instruktorka nauczy mnie prawidłowego zachowania. Ona jednak zaczęła się na mnie wydzierać, że się do niczego nie nadaje, że w ogóle nie powinnam wsiadać do samochodu i, że strach ze mną jeździć. Doprowadziła mnie do takiego stanu, że wpadłam w histerię i niemal nie mogłam oddychać. Gdy odzyskałam choć trochę panowania nad sobą, ostro się z nią pokłóciłam. Wysiadłam na parkingu z samochodu, trzasnęłam drzwiami i sobie poszłam. Zostało mi wtedy do wyjeżdżenia tylko parę godzin. Ja jednak nie miałam ochoty wracać do szkółki.

Sytuacją zainteresował się mój tata, który był zdziwiony, że odkładam jazdy w nieskończoność, a przecież już miałam podchodzić do egzaminu.

Opowiedziałam mu całą historię. Tego samego dnia, po jego interwencji, zmienili mi instruktora na kierownika szkółki. Jakość nauki była zupełnie na innym poziomie. Przez te parę godzin nauczyłam się więcej, niż przez cały kurs. Trauma jednak pozostała. Gdy tylko skończyłam naukę jazdy, postanowiłam więcej za kierownicę nie wsiadać. Na egzamin się nie zapisałam i odpuściłam wszystko na całe 5 lat.

Na ponowne zapisanie się na kurs namówił mnie Rafał. Wspólnie wybraliśmy szkółkę i zaczęłam na nowo uczęszczać na zajęcia. Gdzieś tam z tyłu głowy bałam się powtórki z rozrywki, ale postanowiłam zaryzykować. Na kursie dostałam miano „najlepszej kursantki”. Instruktorzy wychwalali moją jazdę, a ja zaczynałam nabierać pewności siebie. Mimo wszystko nie wierzyłam za bardzo w te wszystkie komplementy, stwierdziłam, że egzamin wszystko zweryfikuje.

Zapisałam się na egzamin na dzień po powrocie z Nicei. Zdałam za pierwszym razem, a egzaminator wypisując mi na karcie magiczne „pozytywny” pochwalił moją jazdę. I pomyśleć, że jakaś kobieta wpłynęła na moje życie, na całe 5 lat, obniżając moją wartość jako człowieka. Teraz wiem, że cokolwiek by się nie działo – nie można się poddawać. Trzeba walczyć. Zdanie innych nie może wpływać na naszą samoocenę. W końcu kim jest człowiek, żeby oceniał drugiego człowieka?

Kwiecień 2018

W kwietniu podjęliśmy decyzję o rzuceniu pracy w Kancelarii. Rafał dodatkowo dorabiał w dziale marketingu, w Akademii Kodu. Stwierdziliśmy, że zajmowanie się marketingiem, sprzedażą i social mediami jest o wiele bardziej wciągające niż asystowanie prawnikom. Poza tym naprawdę lubiliśmy to robić i każdy, kto miał do czynienia z naszymi usługami był zadowolony. Chcieliśmy pracować na swój własny sukces, a nie na czyjś. Zaczęliśmy więc podejmować pierwsze kroki w kierunku założenia firmy.

Maj 2018

Po długim zbieraniu materiałów i ociąganiu się, w maju, udało mi się skończyć pracę magisterską, z której byłam naprawdę dumna. Zrealizowałam w niej pewną ideę, którą założyłam na początku pisania. Praca nie byłam przepisaniem książek innych ludzi, a wręcz przeciwnie. Wpadłam na pomysł, który nie został do tej pory wykorzystany. Przypuszczam, że skończyłabym pisać dużo wcześniej, ale mój perfekcjonizm nie pozwolił mi zostawić pracy „w mniej idealnym” kształcie.

Czerwiec 2018

W czerwcu wpadłam z Rafałem na szalony pomysł. W ciągu paru minut postanowiliśmy, że wyjeżdżamy do Egiptu. Tak, dokładnie wtedy, kiedy już mogliśmy się bronić. Czuliśmy, że skoro poświęciliśmy tyle czasu na magisterkę to w pełni zasługujemy na odpoczynek przed uzyskaniem tytułu magisterskiego. Niby można było wyjechać po obronie, ale wtedy to nie bylibyśmy my. Zapakowaliśmy więc bagaże i udaliśmy się na 2-tygodniowy relaks, gdzie w końcu odpoczęliśmy od całego świata.

podsumowanie roku 2018

Gdy wróciliśmy, wyznaczono nam termin obrony na za parę dni. Prace nie były jeszcze wydrukowane i nie przeszły programu antyplagiatowego. Pamiętam, jak o 2 nocy w jednym z punktów xero, niedaleko Politechiki Warszawskiej, drukowaliśmy i oprawialiśmy nasze prace magisterskie. Następnego dnia wylądowały na biurkach u recenzentów, a nam pozostało mało czasu do przygotowania się. Na szczęście, jak się samemu pisze prace, w sposób przemyślany, to nie za wiele trzeba włożyć wysiłku w naukę. Obroniliśmy się na mocne piątki i uzyskaliśmy tytuły magistrów prawa. Obrona sprawiła, że zakończyliśmy właśnie jeden z etapów w naszym życiu.

Lipiec 2018

W lipcu zaczynało być coraz ciekawiej. W końcu udało nam się uruchomić firmę Marketing Sukcesu. Mając doświadczenie w branży prawniczej, zdecydowaliśmy się na ukierunkowanie naszych usług na specjalizację w marketingu prawniczym. Nawet nie wiem jak to się działo, ale klienci zaczęli pojawiać się sami. W końcu przeszliśmy na swoje. Firma rozwija się w dobrym tempie po dziś dzień. W 2019 planujemy rozszerzyć działalność na nowe horyzonty.

Sierpień 2018

W lipcu myślałam, że już nic ciekawszego w moim życiu wydarzyć się nie może. Nie było nic, na co mogłabym narzekać, a wręcz przeciwnie. Mimo, że nie było kilkumiesięcznych podróży dookoła świata, to nasze życie nabrało zawrotnego tempa.

 

zaręczyny na scenie

W sierpniu, jak co roku, wybraliśmy się na Polish Hip Hop Festival do Płocka. Zastanawialiśmy się jednak czy na pewno pojechać, bo dzień wcześniej zdążyłam się rozchorować. Pierwszego dnia miał odbyć się koncert Vixena, a ja nie chciałam tego odpuścić. Zwłaszcza, że to było jego pierwsze wystąpienie na tak dużym wydarzeniu.

2 sierpnia 2018 r. było zimno. Wiatr wiał coraz mocniej. Temperaturę podnosił jedynie krzyczący za nami tłum. Stałam przy samej barierce. Rafał, stojąc za mną tulił mnie do siebie. Obiecał, że na pewno będzie fajnie i, że zaraz zapomnę o chorobie. Ja przebierałam z nogi na nogę. Myślałam, że do Vixena już nie dotrwam. Gdy raper w końcu się pojawił, zupełnie nie miałam energii, żeby się bawić, śpiewać, skakać. Rafał też jakoś się nie aktywizował. Później okazało się, że stał sparaliżowany, a serce dudniło mu głośniej niż własne myśli.

Vixen zagrał parę fajnych numerów, a potem zaczął mówić coś o podróżach. Rozbudziłam się. Słowa docierały do mnie jak echo. Usłyszałam „…i właśnie ten podróżnik miał do mnie małą prośbę. Gdzie on jest? Zawołajcie Rafała!”. Tłum zaczął głośno krzyczeć imię mojego chłopaka. Rafał pociągnął mnie za rękę i próbowaliśmy przejść przez barierkę, ale ochroniarz nie chciał nas wpuścić. Udało się, gdy zainterweniował Vixen. Nogi miałam jak z waty, nie wiedziałam co się właściwie dzieje. Nagle znaleźliśmy się na scenie i ujrzałam tłum ludzi, tak odległy, że postaci na końcu rozmywały się niczym mgła. Wszystko zadziało się w ułamku sekundy.

Rafał klęknął i oświadczył mi się na scenie.

podsumowanie roku

Byliśmy tak roztrzęsieni z emocji, że z trudem udało się włożyć pierścionek zaręczynowy na mój palec. Ludzie krzyczeli i klaskali przez parę ładnych minut. Wszyscy nam gratulowali, a Vixen zaśpiewał specjalnie dla nas „Romantyczną Miłość”. Lepiej być nie mogło. Moje idealne zaręczyny! Oficjalnie zostałam narzeczoną.

Okazało się, że to nie koniec sierpniowych niespodzianek. Tego przełomowego miesiąca dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami! Emocje, jakie towarzyszyły tej wiadomości były tak ogromne, sprzeczne i zróżnicowane, że trudno je opisać. Radość przeplatała się ze strachem, obawą przed nieznanym i przyszłością. Cieszyliśmy się, że przywitamy nowego członka rodziny, a jednocześnie zastanawialiśmy się czy my w ogóle się nadajemy do roli rodziców. Poczuliśmy nagłą odpowiedzialność i postanowiliśmy zrobić wszystko, żeby być szczęśliwą rodziną i dać naszemu dziecko, to co w życiu najlepsze.

Wrzesień 2018

We wrześniu rozpoczęliśmy spontaniczną organizację wesela. Baliśmy się, że porywamy się z motyką na księżyc, bo czasu było niewiele, a chcieliśmy pobrać się już pod koniec października. Na dodatek wesele miało być według naszej wizji – idealne. Czy da się zorganizować idealne wesele w tak krótkim czasie? Okazało się, że się da! Cały proces przygotowań do wesela opisałam w tym poście.

We wrześniu poznaliśmy także płeć dziecka. Okazało się, że nasz maluszek będzie chłopcem. Wybraliśmy dla niego imię Julian.

Październik 2018

W październiku wzięłam z Rafałem ślub w jednym z legionowskich kościołów. Wkroczyliśmy na nieznany nam ląd. Muszę jednak przyznać, że dzięki temu jestem naprawdę spełniona. Nasza relacja weszła na zupełnie nowy poziom, a tak naprawdę nie zmieniło się nic. I to jest właśnie piękne.

Ślub i wesele w 3 miesiące

Listopad 2018

W listopadzie wyjechaliśmy na 10-dniową podróż poślubną do Paryża. Paryż wybraliśmy z paru powodów. Przede wszystkim nie chciałam się przemęczać w ciąży długimi godzinami spędzonymi w samolocie. Poza tym w Paryżu nie byłam, a znalazł się na mojej liście miejsc, do których marzy mi się wyjechać. Pomyślałam, że to głupie, że spędziłam Sylwestra w Singapurze i objeździłam pół Filipin, a nie widziałam chyba najbardziej popularnego monumentu na świecie, jakim jest wieża Eiffle.

Paryż zawsze kojarzył mi się z miłością i romantyczną atmosferą, dlatego na podróż poślubną nadawał się idealnie!

Przy okazji spełniłam swoje drugie największe marzenie – i to w urodziny! Spędziłam cały 5 listopada w Disneylandzie. Gwiazdy nam sprzyjały, bo tego dnia było tak ciepło, że chodziliśmy po parku bez kurtek. O wyjeździe do Paryża nie będę się jednak długo rozpisywać. Więcej możecie poczytać w tym poście.

urodziny w Disneylandzie Myszka Mickey

Grudzień 2018

W grudniu pozyskaliśmy do firmy kolejnego wartościowego klienta. Mimo to miesiąc ten był zdecydowanie najgorszy w całym roku. Rozchorowałam się na całe trzy tygodnie, zaczynając od przeziębienia, a kończąc na zapaleniu oskrzeli, przez co wylądowałam w szpitalu. Na szczęście zaczynam w końcu widzieć poprawę.

A teraz siedzę, piszę tego posta, zajadając się krówkami weselnymi i zastanawiam się co nowego przyniesie rok 2019.

 

11 thoughts on “Podsumowanie roku 2018

  1. Pięknie opisane. Jesteście moją ulubioną parą młodych ludzi których miałam okazję poznać przez chwilę. Rodzice muszą być z was bardzo dumni. Trzymam kciuki za Waszego Maluszka! A ja wam życzyłam „owocnej” podróży poślubnej …. a tu się okazuje że Julian był już pod Twoim serduszkiem, jeszcze raz gratulacje . Będziecie wspaniałymi rodzicami

  2. Wow, naprawdę przełomowy rok. I co ciekawe, miałam podobny: też zaliczyłam zdanie prawa jazdy, zaszłam w ciążę, a w ósmym miesiącu się obroniłam na magistra, tylko że psychologii ❤️. Życzę Wam wszystkiego dobrego w Nowym Roku 🙂

  3. Intensywny rok trzeba przyznać. Jak by ktoś rok temu powiedział Ci że tak wszystko się ułoży to pewnie byś nie uwierzyła… Hi, hi..

  4. Jak fajnie cofnąc się i przypomnieć sobie chwile z minionego roku. Miałaś naprawdę wspaniały rok, niech ten obfituje w same wspaniałe chwile.

  5. A to rzeczywiscie byl dla Ciebie wyjatkowy rok; prawko, obrona pracy magisterskiej i slub – WOW, zycze Ci, aby ten kolejny byl rownie dobry i owocny jak poprzedni. Wszystkiego naj. Pozdrawiam serdecznie Beata

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *